Bytomianin zaskoczony pościgiem Straży Miejskiej za nielegalne zrzucenie odpadów

Straż Miejska w Bytomiu wystawiła mandat budowlańcowi, który przewiózł śmieci na odległość około 65 km z Radlina, aby pozbyć się ich na nieużytkach w dzielnicy Bobrek. Mandat nie był jedyną konsekwencją jego działań – został również zobligowany do uporządkowania miejsca, w którym porzucił odpady.

39-letni bytomianin, pracujący jako budowlańczyk, podjął decyzję o przewiezieniu odpadów powstałych podczas remontu mieszkania przez niemal całe województwo, aby uniknąć kosztów utylizacji. Jego plan zakończył się niepowodzeniem, kiedy Straż Miejska śledziła śmieci do właścicielki mieszkania, która była przekonana, że wszystkie odpady zostaną prawidłowo utylizowane przez remontującego mieszkanie fachowca.

Rozważania budowlańca skończyły się mandatem w wysokości 500 złotych oraz obowiązkiem uprzątnięcia terenu przy ulicy Pasteura, gdzie porzucił śmieci. Tym razem bytomianin nie szukał alternatywnych metod pozbycia się odpadów i odpowiedzialnie uporządkował teren.

Inny przypadek nielegalnego zrzucenia śmieci zdarzył się w okolicach kompleksu garażowego przy ulicy Brzezińskiej w Rozbarku. Strażnicy miejscy odkryli tam porzucone odpady, takie jak papierowe worki po zaprawach budowlanych, kartony czy opakowania foliowe.

Podczas prowadzonego postępowania ustalono, że odpady pochodziły z firmy z Katowic. Jej właściciel tłumaczył, że jeden z pracowników miał zutylizować odpady w firmowym kontenerze, co jednak nie nastąpiło. Zamiast tego odpady zostały przewiezione do Bytomia.

I tutaj, podobnie jak w pierwszym przypadku, sprawcą był mieszkaniec Bytomia. Na szczęście jeszcze tego samego dnia przedsiębiorstwo z Katowic skierowało pracownika na miejsce, który sprzątnął pozostawione odpady. Winowajca natomiast został ukarany mandatem za swoje wykroczenie.