Demontaż Elektrociepłowni Miechowice w Bytomiu – jak to wpłynie na krajobraz dzielnicy i co planuje nowy inwestor?

Rozbrzmiewające dźwięki świadczą o transformacji. Na tereny Elektrociepłowni Miechowice wtargnęły potężne maszyny. Po osiemnastu latach mieszkańcy bytomskiego regionu znowu doświadczają echa uderzeń metalu i skrzypiących koparek. Po zamknięciu Kopalni Węgla Kamiennego Miechowice w 2005 roku, nadszedł czas na pożegnanie z kolejnym znakiem rozpoznawczym dzielnicy – elektrownią działającą od lat 40. XX wieku. Nowy właściciel posiada sprecyzowany plan na zagospodarowanie terenu.

Po intensywnej, czterogodzinnej wizycie w Elektrociepłowni Miechowice, najbardziej zapadło mi w pamięć zdanie „Proszę patrzeć pod nogi”. Przyziemna prośba jednak kryje w sobie niełatwe zadanie. Po trzech dekadach codziennego obserwowania budynku elektrociepłowni i zastanawiania się nad jej tajemnicami, moje oczy chłoną każdy detaliczny element. Czuję się niczym dziecko we wnętrzu fabryki Wonki, z tą różnicą, że zamiast czekolady dostrzegam tony metalu.

Znajdujemy się w starym sektorze elektrowni Miechowice, który w latach 50. XX wieku był największą elektrownią w kraju. Nasi pracownicy generowali 220 MW mocy i dostarczali energię do Krajowego Systemu Elektoenergetycznego. Jednakże elektrownia została wybudowana już w latach 40. przez nazistów przy pomocy jeńców wojennych. Ich celem było uruchomienie czterech turbozespołów i ośmiu kotłów – tłumaczy Zygmunt Niemiec, obecny administrator budynku, który swoją pracę rozpoczął w latach 80.

Mimo że elektrownie Szombierki i Zabrze znajdowały się w bliskim sąsiedztwie, hitlerowcy potrzebowali nowych źródeł energii, które byłyby poza zasięgiem sił alianckich, dla Wrocławia oddalonego o prawie 200 km.

Ostatecznie nowa elektrownia została zlokalizowana na Górnym Śląsku i przesyłała energię elektryczną do Wrocławia za pomocą linii wysokiego napięcia. Jej lokalizacja była doskonała – tuż obok kopalni, która dostarczała nieustające źródło węgla – dodaje Zygmunt Niemiec.

Działalność nowej elektrowni została przerwana przez wkroczenie wojsk radzieckich do Bytomia.

Kiedy w 1945 roku Armia Czerwona wkroczyła na te tereny, prawdopodobnie położyli szeroki tor i wywieźli stąd ponad osiemset wagonów zawierających wspomniane turbozespoły i kotły. Wszystko zostało skierowane na wschód – mówi Zygmunt Niemiec.